Roszczenie informacyjne, czyli ile odbitek wydrukowano przy okazji przywłaszczenia sobie zdjęcia

Siedem miesięcy zajęło krakowskim sądom wydanie w pierwszej instancji orzeczeń w sprawie o nakazenie podania liczby wydrukowanych egzemplarzy, ale – jest!

Podanie tej informacji – tak, tak, można się tego domagać w sądzie! – umożliwi zwrócenie się z żądaniem zapłaty podwójnego wynagrodzenia. Mianowicie dzięki niej będzie wiadomo, jaką liczbę wydrukowanych egzemplarzy wziąć pod uwagę przy jego obliczaniu.

Zobaczymy, czy te orzeczenia ostaną się w drugiej instancji, ale jako, że wydane są przez łącznie trzech różnych sędziów – przez jednego w drugiej instancji, przy okazji uchylania niekorzystnego dla nas orzeczenia pierwszej instancji – to szansa jest duża, że nie będzie z tym istotnego problemu.

Siedem miesięcy to i dużo, bo termin przedawnienia biegnie, i mało, jako że sprawa jednak nie była standardowa. W szczególności roszczenie informacyjne jest częściej niż przez fotografów lub grafików, tudzież np. zatrudniające ich domy mediowe lub wydawnictwa, wykorzystywane przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.

Sukces to zatem jest, a przy okazji także m.in. kolejny dowód na to, że wydruki z komputera mają wartość dowodową, a o status zdjęcia jako utworu można i warto powalczyć. Trzeba było o niego powalczyć i wypada się cieszyć.  Ten sukces przyniesie też dalsze owoce.

Aktualizacja posta – 04. stycznia 2018 r. – drugiej instancji nie będzie. Orzeczone informacje dostaliśmy. Czyli – pełny sukces.

Dodaj komentarz